środa, 12 września 2012

Mroczny Rycerz OST




Dźwięk chaosu
Oceniając z perspektywy całej trylogii mogę z całą pewnością stwierdzić, iż najdojrzalszym, najpełniejszym i po prostu najlepszym odcinkiem Batmana, który wyszedł spod ręki Christophera Nolana jest część druga – „Mroczny Rycerz” z niezapomnianym Heathem Ledgerem w roli Jokera. Nolan osiągnął pułap nieosiągalny dla dotychczasowych ekranizacji komiksów. Realistyczny obraz metropolii Gotham, terroryzowanej przez Jokera, a także wspaniała walka ideologiczno-moralna Batmana z klaunem została ubrana w strój kina gangsterskiego, nawiązując w sposób oczywisty do „Gorączki” Manna. Muzyczne tło dla wspaniałej opowieści zapewnili po raz kolejny Hans Zimmer i James Newton Howard.
Najważniejszą nowością w „Mrocznym Rycerzu” względem cyklu z perspektywy muzycznej jest bez wątpienia motyw czarnego charakteru, wspomnianego Jokera (otwierający płytę utwór „Why so serious”). Muzyczna charakteryzacja Jokera to połączenie elektroniki, dużej ilości basu i dźwięku granego na wiolonczeli za pomocą… żyletki. Poprzez te wydawałoby się średnio wyrafinowane zabawy Zimmer i Howard uzyskali niesamowicie hipnotyzujący, niepowtarzalny i jakże odpowiedni motyw dla postaci Jokera.
Kontrapunktem dla motywu Jokera jest oczywiście motyw głównego bohatera, który zmienił się nieco względem „Batman – Początek”. Tak jak suitą Jokera jest otwierający album „Why so serious”, tak suitą Batmana jest „I’m not a Hero”. Wszystkie motywy, czy niby-motywy charakteryzujące człowieka-nietoperza w części pierwszej zostały tutaj nagromadzone i odpowiednio połączone. Zdecydowanie zostało polepszone brzmienie poprzez zmianę proporcji muzyki instrumentalnej do elektronicznej. Co więcej, motyw staje się bardziej wyrazisty, dzięki czemu partytura zyskuje bardziej wyrazisty charakter. Kompozytorzy ocierają się o geniusz w „Like a dog chasing cars”, rozwijając w pełni motyw Batmana, a także łącząc go z motywem Jokera w  finale utworu/
O ile w motywach Batmana i, w szczególności, Jokera czuć dominację Hansa Zimmera, to w przypadku trzeciego, najmniej charakterystycznego motywu na albumie, suity Harvey’ego Denta  („Harvey Two Face”) zdecydowanie króluje James Newton Howard. To delikatny, nieco patetyczny i przepowiadający dramaturgię bohatera utwór oparty o muzykę symfoniczną.
Niestety po wspaniałym początku soundtracku zaczynają się pokazywać coraz większe wady. Grzechem numer jeden jest niepoprawne wydanie. Utwory takie jak „I am the Batman”, czy „Always a catch”, czy „Little push” są tu zupełnie zbędne. Niepotrzebnie zaburzają tempo płyty, sprawiają, że całość traci swoistą lekkość i zaczyna nużyć.
Dyskusyjną decyzją było również umiejscowienie na albumie takich utworów jak „Agent of chaos”, czy „Aggresive Expansion”. Oba utwory działają znakomicie w połączeniu z obrazem, wzmagają jego tempo, budują klimat. W oderwaniu od obrazu mogą robić jednak różne wrażenie.
Duet Zimmer & Howard rozwinął się. „Mroczny Rycerz” to partytura lepsza, bardziej przyjemna w odbiorze niż muzyczna ilustracja części pierwszej. Muzycy dopieścili odpowiednio motywy z „Batman – Początek”, a także stworzyli jeden z najlepszych motywów muzycznych ostatnich lat („Why so serious”), pokazując, że wciąż mają w sobie pewną kreatywność.
- Alek Kowalski