Dźwięk chaosu
Oceniając
z perspektywy całej trylogii mogę z całą pewnością stwierdzić, iż
najdojrzalszym, najpełniejszym i po prostu najlepszym odcinkiem Batmana, który
wyszedł spod ręki Christophera Nolana jest część druga – „Mroczny Rycerz” z
niezapomnianym Heathem Ledgerem w roli Jokera. Nolan osiągnął pułap
nieosiągalny dla dotychczasowych ekranizacji komiksów. Realistyczny obraz
metropolii Gotham, terroryzowanej przez Jokera, a także wspaniała walka
ideologiczno-moralna Batmana z klaunem została ubrana w strój kina gangsterskiego,
nawiązując w sposób oczywisty do „Gorączki” Manna. Muzyczne tło dla wspaniałej
opowieści zapewnili po raz kolejny Hans Zimmer i James Newton Howard.
Najważniejszą
nowością w „Mrocznym Rycerzu” względem cyklu z perspektywy muzycznej jest bez
wątpienia motyw czarnego charakteru, wspomnianego Jokera (otwierający płytę
utwór „Why so serious”). Muzyczna charakteryzacja Jokera to połączenie
elektroniki, dużej ilości basu i dźwięku granego na wiolonczeli za pomocą…
żyletki. Poprzez te wydawałoby się średnio wyrafinowane zabawy Zimmer i Howard
uzyskali niesamowicie hipnotyzujący, niepowtarzalny i jakże odpowiedni motyw
dla postaci Jokera.
Kontrapunktem
dla motywu Jokera jest oczywiście motyw głównego bohatera, który zmienił się
nieco względem „Batman – Początek”. Tak jak suitą Jokera jest otwierający album
„Why so serious”, tak suitą Batmana jest „I’m not a Hero”. Wszystkie motywy,
czy niby-motywy charakteryzujące człowieka-nietoperza w części pierwszej
zostały tutaj nagromadzone i odpowiednio połączone. Zdecydowanie zostało
polepszone brzmienie poprzez zmianę proporcji muzyki instrumentalnej do
elektronicznej. Co więcej, motyw staje się bardziej wyrazisty, dzięki czemu
partytura zyskuje bardziej wyrazisty charakter. Kompozytorzy ocierają się o
geniusz w „Like a dog chasing cars”, rozwijając w pełni motyw Batmana, a także
łącząc go z motywem Jokera w finale
utworu/
O
ile w motywach Batmana i, w szczególności, Jokera czuć dominację Hansa Zimmera,
to w przypadku trzeciego, najmniej charakterystycznego motywu na albumie, suity
Harvey’ego Denta („Harvey Two Face”) zdecydowanie
króluje James Newton Howard. To delikatny, nieco patetyczny i przepowiadający
dramaturgię bohatera utwór oparty o muzykę symfoniczną.
Niestety
po wspaniałym początku soundtracku zaczynają się pokazywać coraz większe wady.
Grzechem numer jeden jest niepoprawne wydanie. Utwory takie jak „I am the
Batman”, czy „Always a catch”, czy „Little push” są tu zupełnie zbędne. Niepotrzebnie
zaburzają tempo płyty, sprawiają, że całość traci swoistą lekkość i zaczyna
nużyć.
Dyskusyjną
decyzją było również umiejscowienie na albumie takich utworów jak „Agent of
chaos”, czy „Aggresive Expansion”. Oba utwory działają znakomicie w połączeniu
z obrazem, wzmagają jego tempo, budują klimat. W oderwaniu od obrazu mogą robić
jednak różne wrażenie.
Duet
Zimmer & Howard rozwinął się. „Mroczny Rycerz” to partytura lepsza,
bardziej przyjemna w odbiorze niż muzyczna ilustracja części pierwszej. Muzycy
dopieścili odpowiednio motywy z „Batman – Początek”, a także stworzyli jeden z
najlepszych motywów muzycznych ostatnich lat („Why so serious”), pokazując, że
wciąż mają w sobie pewną kreatywność.
- Alek Kowalski